
W nosie mam moralność. Wymysł ludzi, którzy urodzili się zimni ...
W nosie mam moralność. Wymysł ludzi, którzy urodzili się zimni jak ryby i nic ich nie kusi.
Biegnę, kiedy wstaje świt. Biegnę brzegiem morza, boso.
Biegnę w pulsie mojej krwi. Biegnę z wiatrem mego losu.
Biegnę lekko i bez planu. Biegnę długo, biegnę chciwie.
Biegnę w rytmie oceanu. Biegnę wdzięczny i szczęśliwy.
Szczęśliwy, bo słyszę głos. Głos wiatru, piasku i fal.
On uspokaja mnie, że właśnie tak miało być.
I mam nie pytać już. Bo tylko tak mogło być.
Tylko tak.
Kultura bazuje na nieporozumieniu.
Jest tylko jeden bóg - nazywa się Śmierć. A co mówimy bogowi śmierci? Nie dzisiaj!
Kiedy mag ma już dosyć szukania tłuczonego szkła w jedzeniu, ma już dosyć życia.
Jeszcze tak nie było, żeby jakoś nie było, i nigdy tak nie będzie, żeby jakoś nie było.
- Z kim pan rozmawia?
- Nie rozmawiam. Monologuję. Przywilej pijaka.
- Ciągle wydaje mi się to... nierzeczywiste - szepnął. - Chyba jeszcze nie przywykłem do... bycia kochanym. Cały czas myślę, że za chwilę się obudzę.
Kiedy się traci kontrolę nad sobą, traci się jakąkolwiek godność.
Celem ludzkiego życia jest, by być wszystkim, czym człowiek może się stać.
Na ustach miód, a w sercu lód.