
Wie się tylko tyle, ile ktoś ci pozwoli.
Wie się tylko tyle, ile ktoś ci pozwoli.
Choćby droga najdłuższa, a też swój koniec znajdzie.
Nie ma gorszej samotności niż ta, którą przeżywa się we dwoje.
Prawda jest kobietą, albowiem prawda to piękno, a nie przystojność, myślał sobie Ridcully, gdy senat zajmował miejsca, pomrukując przy tym niechętnie. To dobrze tłumaczy powiedzenie, że kłamstwo może cały świat oblecieć, zanim prawda włoży buty. Musi przecież zdecydować, którą parę włożyć – pomysł, że kobieta z taką pozycją miałaby tylko jedną, wykracza poza granice racjonalnej wiary. Właściwie, jako bogini, ma na pewno wiele par i tyleż wyborów: wygodne buty dla prostych, domowych prawd, podkute i ciężkie dla prawd nieprzyjemnych, proste chodaki dla prawd uniwersalnych i może też jakieś klapki dla prawd oczywistych.
...głupcy, jak i filozofowie. Albowiem jednych od drugich odróżnia jedynie stosunek do własnej niewiedzy, nie zaś miara mądrości.
Jeśli coś bije z tej tępej twarzy, to jedynie dezorientacja.
Wszystko bowiem, dobre czy złe, kiedyś się kończy.
Kiedy się żyje jak zwierzę, z nosem przy ziemi, trzeba mieć swój kącik kłamstwa, w którym można nasycić się tym wszystkim, czego nigdy nie posiądzie się naprawdę.
Każdy ma prawo do błędów na własny rachunek i nikogo się przed nimi nie powstrzyma.
Lepiej niczego nie oczekiwać, niech każda chwila cię zaskakuje.
Chodź, połóż się obok, zresztą, po co się kochać, chcę cię rozebrać do naga, patrzeć na twoje piersi i biodra, jak skóra napina się na kostkach, jak bieleje ci i czerwienieje na zmianę splot słoneczny. Zresztą, chodź się kochać.