Czasem dobija mnie sposób, w jaki giną ludzie.
Czasem dobija mnie sposób, w jaki giną ludzie.
Trudne momenty w życiu są potrzebne po to, żeby później było łatwiej.
Niektórych rzeczy nie możemy w sobie zmienić, choćbyśmy nie wiem jak tego pragnęły.
Wolnomyśliciele też czasem myślą, choć dosyć wolno im to idzie.
Szczyt. Czy to w ogóle mnie dotyczy? Kiedy cofałem się myślami w przeszłość, wydawało mi się, że to co przeżyłem, nie było nawet życiem. Miałem trochę wzlotów i upadków, trochę się wspinałem i schodziłem. Ale na tym koniec. Prawie niczego nie dokonałem. Niczego nie stworzyłem. Kochałem kogoś i ktoś mnie kochał, lecz nic tego nie zostało. Moje życie to dziwny plaski monotonny krajobraz.
To co widzialne jest doczesne, a to, co niewidzialne, jest wieczne.
Perspektywa śmierci to bardzo silna motywacja.
Człowiek nie otrzymuje duszy, dopóki ktoś go nie obdarzy miłością.
Nigdy nie myśl o przyszłości. Ona i tak przyjdzie.
Dawałam im to, czego pragnęli. Nadzieję. Na miłość, dziecko, zdrowie, szczęśliwą rodzinę, na pieniądze, szacunek w pracy, godną starość, wnuki, dom, ogród, basen, szczęście. Nie wierzyli w Boga. Nie wierzyli w siebie. Nie wierzyli ludziom, z którymi mieszkali pod jednym dachem. Wierzyli tarotowi.
Byłam wściekła, że nie potrafię się przy nim kontrolować - i że muszę.