
Hałas to życie. Cisza to śmierć.
Hałas to życie.
Cisza to śmierć.
Nosimy grymasy śmiejącej się śmierci.
Moja miłość do Lintona jest jak liście w lesie.
Wiem dobrze, że czas ją zmieni, tak jak zima zmienia wygląd lasu. Moja miłość do Heathcliffa jest jak wiecznotrwała ziemia pod stopami, nie przykuwa oka swoim pięknem, ale jest niezbędna do życia. Nelly, ja i Heathcliff to jedno.
Jest zawsze, zawsze obecny w moich myślach – nie jako radość, bo i ja nie zawsze jestem dla siebie radością, ale jako świadomość mojej własnej istoty.
Czułam się, jakbym była cząstką nicości.
Lubił mówić, że nie pasuje nigdzie i dlatego pasuje wszędzie.
Żyjąc w niezgodzie, odmawiasz sobie zachwytu nad światem.
Bycie człowiekiem jest przereklamowane.
Nic nie wiem o tej krzyczącej beznadziei, wobec której jestem bezsilna.
W końcu najlepsze po przebudzeniu jest przecież wspomnienie tego, jak miło było marzyć we śnie.
Zło rośnie w siłę, gdy się go nie docenia.
Tylko w pochłaniającej wszystko pustce samotności, w ciemnościach zacierających kontury świata zewnętrznego można odczuć, że się jest sobą aż do granic zwątpienia [...].