
Jest strach słowotoku i jest strach milczenia, a ten drugi ...
Jest strach słowotoku i jest strach milczenia, a ten drugi nieporównywalnie głębszy, bo już bezmyślny, zwierzęcy, całkowicie ulegający beznadziei chwili.
Strach dzielony z kimś ma nie takie wielkie oczy.
Staram się, jak mogę, rozmyślam o wszystkich najbliższych po kolei, uwalniam ich z pamięci niczym ptaki z klatek i zamykam za nimi drzwi, żeby przypadkiem nie powrócili.
Miłości też trzeba się nauczyć,a ja o tej sztuce nie miałem pojęcia.
I mówię mu, że przy nim stoję. Zawsze.
Czymże jest życie, jeśli nie pasmem natchnionych szaleństw?
I jak tu nie być optymistą, gdy moi wrogowie okazali się takimi świniami jak przewidywałem.
Jeśli przychodzisz więcej niż raz, w jedno miejsce, z tą samą osobą to myślę, że nie możesz już nigdy powiedzieć, że to tylko twoje miejsce
Każdy dostaje tyle światła, żeby zobaczyć, co trzeba, a nie oślepnąć.
To bardzo stresujące.
Jakim cudem szesnastoletni
(lub siedemnastoletni, jak w twoim przypadku) ludzie mają wiedzieć,
co chcieliby robić przez resztę życia?
Wszyscy cierpimy karę za to, czego się wyrzekamy.