
Wszyscy są winni.
Wszyscy są winni.
Tak bardzo chcę należeć do ... ciebie.
Pewnie, że na świecie jest dużo zła, ale najbardziej boli to, co najbliżej.
Możesz być otoczona przez chmury,
ale zawsze będziesz dla mnie jak słońce.
I mam uczucie, że nie ma już o
czym mówić. I nigdy nie będzie.
Bo słowa nie mogą wyrazić pustki.
Im jest ich więcej, tym bardziej kłamią.
Czy można umrzeć z tęsknoty i rozpaczy? Czy można rozpaść się na kawałki i nadal żyć?
Jakież to pospolite sprężyny wywołują ruch w świecie: trochę węgla ożywia okręt, trochę serca - człowieka.
Góry mają swoją moc, swoją świętą tajemnicę. Czyż nie wydają się być stroną, z której Bóg spogląda na świat? A jeśli tak, czyż nie jest to piękna myśl, że nasze spojrzenia łączą się z Jego spojrzeniem, gdy patrzymy na nie z uwielbieniem?
Pewne rzeczy nigdy nie umierają; one
cichną na jakiś czas, ale nigdy nie umierają.
Pod morderczymi ciosami losu głowa ma krwawi, lecz się nie chyli.
Wyobrażam sobie nasze wspólne kiedyś, nasze wspólne zawsze.