I w ogrodzie śmierci zaczął się taniec życia.
I w ogrodzie śmierci zaczął się taniec życia.
Będzie dobrze – powiedziałem z nadzieją, że mi uwierzy. Z nadzieją, że sam uwierzę.
Co znaczy cierpienie, kiedy w życiu miało się kilka nieśmiertelnych chwil. Przynajmniej się żyło.
Nowy Jork jest niestały w przyjaźni. Kocha za sukcesy i nienawidzi za porażki.
Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.
Upadek kusi, tak jak kusiło wchodzenie na szczyt.
W tej właśnie chwili jesteśmy zajęci umieraniem.
Upiłem się. Dokumentalnie. Doszczętnie. Na potęgę. Mamo, więcej.
Złoszczenie się na kogoś jest jak picie trucizny w oczekiwaniu,
że ta druga osoba umrze.
Nigdy się z niczym nie wychylała.
Zawsze szukała najtaktowniejszych słów,
a ponieważ nie ufała zasadom etykiety, które huśtały jej się w głowie niczym dziesiątki wahadeł, najczęściej po prosty milczała, co odbierano jako oznakę bolesnej nieśmiałości lub wyniosłości.
Wór ziemniaków, czy worek książek, jednaki problem dla skrzydeł.