
Utrata nadziei to piekło i właśnie się o nie otarłam.
Utrata nadziei to piekło i właśnie się o nie otarłam.
Nie ma czegoś takiego jak koniec. Nigdy.
Światło i mrok. Życie i śmierć. Gdzie jest moje miejsce?
Nikt nie może wyratować drugiego człowieka. Każdy musi ratować się sam albo jest stracony.
W tej chwili nie wierzę absolutnie w nic i nie mam żadnej nadziei.
Codziennie rano budzę się z kacem życia.
Możliwe, że słońce oświetla dziś tylko jasne strony życia.
To, o czym chcemy zapomnieć, ciąży bardziej niż to, co analizujemy.
Nie można poważnie planować przyszłości, odrzucając przeszłość.
Zawiedzione nadzieje rodzą wielki ból.
Nie znam odpowiedzi, ale kilka dni temu nie wiedziałem, że są pytania.