
Wydaje mi się, że ludzie są czymś... upadłym, rozpadłym, sparszywiałym, ...
Wydaje mi się, że ludzie są czymś... upadłym, rozpadłym, sparszywiałym, co kiedyś było całe, potężne i piękne... I po prostu to coś... próbuje się znowu scalić.
Dzisiaj, w ciemności, jestem pewna, że widzę prawdziwe gwiazdy. I dzisiaj zaczynam rozumieć, co to znaczy: bez końca. Moje życie to wieczna noc, bez pracy, bez przyjaciół, bez przyszłości.
Wszystkie kobiety są młode, ale niektóre młodsze.
Są rzeczy, które na zawsze pozostaną poza ludzką zdolnością pojmowania.
Wreszcie koło zatoczyło pełny krąg.
Czasem życie musi się skomplikować, żebyśmy poznali tych, na których naprawdę warto liczyć.
Z oceanu błogiej nicości trafiłam wprost na rozpędzoną karuzelę wrażeń.
Powiada się, że w wieku lat dwudziestu człowiek ma twarz, jaką otrzymał od Boga, w wieku czterdziestu zaś taką, na jaką sobie zasłużył.
Czasem ogarnia mnie poczucie winy, że jestem szczęśliwy.
[...] ludzkość zszarzała i zgłupiała w tej cywilizacji, której rozkazy bezmyślnie powtarza: ludzie w zadziwiający sposób zaczęli się do siebie upodabniać, w strojach, w rozrywkach, w stylu życia i także w sprawach duchowych.
Bo kiedy ból nas przerasta, kiedy nadzieja gaśnie, szaleństwo jest jedyną drogą.