
Rzecz w tym, że kokieteria to nałóg, którego nijak nie ...
Rzecz w tym, że kokieteria to nałóg, którego nijak nie da się zaspokoić.
Nadzieja błyszczy w sercu durnia.
Własny głos słyszy się gardłem, lecz własne życie można usłyszeć tylko własnym sumieniem.
Lubisz śmierć, ból i cierpienie, bo w twoim mózgu coś nie kontaktuje.
Mam ciężki charakter, ale serce dobre.
Miłość powinna być nieszczęśliwa: okropna, niepewna, przerażająca, wspaniała a jednocześnie zawiła. Po tym właśnie się poznaje, że jest prawdziwa.
Jest we mnie coś, co nie do końca odpowiada ogólnie przyjętym normom, zasadzie „w zdrowym ciele zdrowy duch”. Pociągają mnie nie te rzeczy, co trzeba: lubię pić, jestem leniwy, nie mam boga, polityki, idei ani zasad. Jestem mocno osadzony w nicości, w swego rodzaju niebycie, i akceptuję to w pełni. Nie czyni to ze mnie osoby zbyt interesującej. Nie chcę być interesujący, to zbyt trudne.
Wszystko na tym świecie może zawieść prócz miłości. Ona nie błądzi nigdy, chyba że jest tak wątła, że mdleje i utyka na drodze do szczęścia.
(...) można chcieć przestać żyć, nie pragnąc umrzeć.
Ja także powiedziałam, że nie zabiorę ze sobą Azazela. Wściekły diabeł zażądał wyjaśnień. Wytłumaczyłam się prosto:
- Bo jesteś szują i cię nie lubię.
Pojął od razu.
Jakimś cudem Belfegor się nad nim zlitował i powiedział, że weźmie go jak swoją osobę towarzyszącą.
Mina Azazela - bezcenna.
A ja za dużo widzę, zbyt mocno czuję...