
Nigdy nie wie się, co poradzić z tym krzykiem, co ...
Nigdy nie wie się, co poradzić z tym krzykiem, co odzywa się w nas samych.
Zastygam w oczekiwaniu, bojąc się, że mnie pocałuje, martwiąc się, że tego nie zrobi.
Jakoś żyłem. Jakoś – z najwyższym trudem – oddychałem.
Jesteśmy jako oliwki, dopiero kiedy nas miażdżą, wydajemy z siebie to, co najlepsze.
Tworzymy pewne wzory, pojawiamy się w życiu innych tylko na chwilę.
Z pracą to jak z żarciem. Powinno przede wszystkim smakować.
Nie widzę nic złego w robieniu sobie nadziei.
Anioły czasem przebierają się za ludzi i schodzą na ziemię.
Zamiast uczucia takiej okropności
Lepiej byłoby utracić poczucie
Samego siebie.
Jeśli jednak szczerość ma oznaczać wyrzeczenie
się własnego "ja", to jest to szczerość porażki.
Chcę Ci dać co najlepszego mam w sobie
Nie wiem dlaczego to robię
Pewnie dlatego, że to wciąż siedzi w mojej głowie