
Miłość jest dymiem z mgły powstałym, ogniem, co błyska z chwili spotkania, płomieniem zionącym z samej nicości, lodem i ogniem jednocześnie.

Co za różnica z jakiej jesteś rodzinie? Co nas obchodzi, czy jesteś Monteki czy Kapuleti? Róża, nawet jeśli by ją nazwać inaczej, wciąż równie słodko pachniałaby.

Nasz smutek będzie dla
nas kiedyś miłym wspomnieniem.

Bo miłość nie zna żadnych tam i granic.

Nie mnie się wznosić nad poziom, co nosząc Brzemię miłości, na poziom upadam.

Dzieląc za życia, złączmy ich po zgonie.

Dzień ten fatalny więcej takich wróży; Gdy się raz zacznie złe zwykle trwa dłużej.

Tak, bracie, płomień
spędza się płomieniem. Ból
dawny nowym leczy się cierpieniem.

Gwałtownych uciech i koniec gwałtowny.

Mówi więcej przez minutę, niż słucha przez miesiąc.

Ślepym w miłości ciemność jest najmilsza.

Sen na twe oczy, pokój w pierś niech spłynie; Obym był nimi w błogiej godzinie.