
Odrzuciłem sto prawd o tobie i stałaś się realna
Odrzuciłem sto prawd o tobie i stałaś się realna
Pomyślałem sobie, że mam piękne życie i że trzeba to jakoś uczcić.
Mówią, że pierwsza rocznica to coś tak wspaniałego jak plastyk, papier czy glina...
Wszystko mija jak strumień, nic nie jest trwałe. To, co było, już nie jest, a to, co będzie, nie jest jeszcze. Niebawem zmieni się w przeszłość, zniknie, zmieni się w pustkę, w nic. Ale pamięć trwa, pamięć jest straszna, nieubłagana. Pamięć jest strumieniem, który nie przemija.
Widziałem przyjście Pana, płaszcz chwały go owiewał, a z takiej szedł winnicy, co rodzi grona gniewu.
Nie nauczyłaś mnie żyć wśród ludzi, nigdy przed nimi, przed niczym nie obroniłaś!
Przyjaciele przychodzą i odchodzą, jak kelnerzy w restauracjach.
Jest dosyć cierpienia w jednej uliczce Londynu by wykazać, że Bóg nie kocha człowieka.
Na podłodze jest farba, jak wielobarwna krew.
Sprawiasz, że się śmieje, stanowisz
dla mnie wyzwanie i kręcisz mnie
jak nikt inny na świecie. Kiedy Cię
nie ma, czuję, jakby brakowało mi
czegoś naprawdę ważnego. Tak
ważnego, że przestaje się czuć sobą.
Nigdy dotąd nie miałem wrażenia, że
ktoś może być częścią mnie. Ale Ty
jesteś moja (...). Wiedziałem o tym
od chwili kiedy się poznaliśmy.
A ja jestem Twój. Nie chcę
należeć do nikogo innego.
To jedyna rzecz, co do której mój lekarz prowadzący może mieć rację. Nie ma powrotu do tego, co było. Więc możemy równie dobrze iść dalej.