(...) w chorobie nie ma chwały. Nie ma żadnego sensu. ...
(...) w chorobie nie ma chwały. Nie ma żadnego sensu. Taka śmierć nie jest honorowa.
Ten kto kocha, podbija świat - bez obawy, że cokolwiek utraci.
Z miłością jest jak z kwiatem, pozwól mu zakwitnąć.
Życie to jeden wielki, śmierdzący bajzel i na tym polega jego piękno.
Życie jest za piękne, aby żyć normalnie.
Gdzie się pali książki, dojdzie w końcu do palenia ludzi.
Właśnie tak musiał czuć się Kopciuszek.
Gdyby tylko, zamiast tańczyć z wdziękiem w balowej sali, był przyciśnięty do
ściany na imprezie w studenckim domu, otoczony ze wszystkich stron
przez pijanych ludzi. I, jeśli zamiast olśniewającej, szyfonowej sukni, miałby na sobie togę, którą ukradkiem naciągałby, pilnując, by istotne części ciała pozostawały zakryte. I, gdyby zamiast matki chrzestnej spełniającej każde jego życzenie, miałby nieznośną, starszą siostrę, która wmuszałaby w niego galaretkowe shoty, pakując mu je wprost do gardła. Jestem Kopciuszkiem.
Nieszczęśliwy jest samotny wszędzie.
Kładę dłoń na jej dłoni i głaszczę delikatnie. W takich chwilach jak ta modlę się, by dusze mogły się odnaleźć po śmierci.
Życie to koło, jego jedynym zadaniem jest się toczyć i zawsze wraca do punktu wyjścia.
Tak, miłość zapewne może odmienić człowieka, ale rozpaczy udaje się to znacznie szybciej.