
Pozwól mi marzyć. To silne marzenia. Może nas ocalą.
Pozwól mi marzyć. To silne marzenia. Może nas ocalą.
Jeszcze nigdy tak odległy nie był dla mnie Bóg
Jeszcze nigdy tak ogromnie nie zabrakło sił
By wyrazić jaki ból, by opisać jaki podły czuję wstyd
Nie da się zbyt długo żyć w realnym świecie.
Kiedy wychodzę na ulicę, pierwsze, co mi przychodzi do głowy, to – eksterminacja.
Jeszcze pamiętam dobrze, co to znaczy być samemu, tak całkiem, i mimo że nie wyglądam na takiego faceta, co przejmuje się podobnymi sprawami, czasami jakoś tak robi się chujowo, tak szaro, buro i nijako, jakby ciągle w mojej głowie padał deszcz albo topniał śnieg i mieszał się ze żwirem dopiero co nasypanym przez posypywarki, jeden szlam bez żadnego koloru, bez niczego, w którym człowiek się rozpuszcza, w którym się tonie i nie ma za co się chwycić, i nie ma żadnej osoby, która mogłaby podać gałąź, żeby mnie wyciągnąć, i coraz bardziej wtedy czuję to wszystko, jak szlam wpada mi do ust, kiedy oddycham, całe je zakleja, jak czasami we śnie wchodzi przez przełyk do żołądka.
Katniss, on wciąż próbuje utrzymać cię przy życiu.
Cudze kłopoty są zawsze cudze, a moje są moje. Taka minimalna różnica.
Patrzyłem na wiele kobiet z pożądaniem, ale Bóg wybaczy mi to.
Wiele razy popełniłem cudzołóstwo w moim sercu.
Poczucie humoru dobrze amortyzuje życiowe wstrząsy.
Z nieznanych mi powodów umierający zawsze zadają pytania, na które znają odpowiedź. Może dlatego, że przed śmiercią muszą się upewnić, że jednak mieli rację.
Pamiętaj: naprawdę niczego nie daje pogrążanie się w marzeniach i zapominanie o życiu.