Człowiek budzi się pewnego dnia, wstaję i nagle dociera do ...
Człowiek budzi się pewnego dnia, wstaję
i nagle dociera do niego, że ma głowę pełną obcych myśli ... a być może wcale nie obcych, tylko swoich, z tym że już bez nadziei.
Akt stworzenia stale dokonuje się wokół nas, pomimo nas i przez nas, w rytmie przemijających dni i nocy, a my chętnie nazywamy go "Miłością".
I byłoby to wszystko śmieszne, gdyby nie było takie smutne.
Zawsze będzie cię prześladować myśl, że marnujesz sobie życie.
Wszyscy chowamy się za maskami, udajemy, że jesteśmy idealni.
Kiedy się wiele z życiu wycierpiało,każde dodatkowe cierpienie jest jednocześnie czymś nie do zniesienia, i błahostką.
Mamy bilet tylko w jedną stronę, a to jest stacja końcowa.
Niepostrzeżenie zrobił się wieczór - długi, pusty,jakby wychynął z biegu czasu i rozpostarł się nad miastem w niespokojnym oczekiwaniu.
Możemy być tylko tym, kim jesteśmy, nikim mniej, nikim więcej.
Kocham ciebie, i zamierzam dopilnować obietnicy, którą mi złożyłeś. Jeśli wrócisz, wyjdę za Ciebie. Jeśli nie dotrzymasz słowa, złamiesz mi serce.
Muzyka łagodzi obyczaje.